Im lepiej cię znam, tym mniej mam ochotę na seks czyli o FRAYSEKSUALNOŚCI
Jakiś czas temu podjęłyśmy temat aseksualności - takiego sposobu przeżywania własnej seksualności, w którym nie czuje się pociągu seksualnego do nikogo. Dzisiaj chcemy pojść o krok dalej i porozmawiać z Wami o frayseksualności - jednej z tożsamości seksualnych spod parasola aseksualności. Brzmi tajemniczo i mało zrozumiale?
W przypadku osób frayseksualnych pociąg seksualny jest wyłącznie do osób, których się nie zna. Po poznaniu danej osoby, zawiązaniu z nią relacji - pociąg seksualny znika, choć nie musi spadać pociąg romantyczny. Nie powinno się też mylić tego z brakiem zaangażowania.
Osoby frayseksualne mogą być oskarżane o zaliczanie partnerów lub “skakanie z kwiatka na kwiatek” albo wręcz skłonne do zdrad. To niesprawiedliwe oskarżenie. Na samym początku trzeba wyraźnie podkreślić, że żadna orientacja nie predystynuje do zdrady. Zdradzają osoby heteroseksualne, homoseksualne, biseksualne i nie ma pomiędzy nimi istotnych różnic. Większy wpływ na “skok w bok” mają czynniki indywidualne (historia rodziny, przekonania o miłości i związkach) i relacyjne (np. konflikty w parze). Frayseksualność nie zakłada także wysokiego libido, nie jest także związana z hiperseksualnością (wyniszczającą i uporczywą potrzebą uprawiania stosunków płciowych). Problemem w związku z osobą frayseksualną może być wiara partnera/partnerki, że tę osobę da się jakoś “zmienić” lub że z czasem przekona się do seksu. To błędne założenie, które może obu osobom cierpienie związane z jednej strony z brakiem zrozumienia, z drugiej z niezaspokojonych potrzeb seksualnych.
CO MOGĄ ZROBIĆ PARY, GDZIE JEDNA OSOBA JEST FRAYSEKSUALNA?
Zacząć negocjować. Być może relacja nie będzie przypominała takiej, do której jesteśmy “kulturowo" przyzwyczajeni, więc faktycznie taki związek z rzadkimi zbliżeniami seksualnymi lub ich całkowitym brakiem, może wśród niektórych osób budzić pewien niepokój. Jednak wiele rzeczy jest kwestią negocjacji tego, co jesteśmy w stanie dać sobie nawzajem, na co jesteśmy gotowi. W przypadku osób aseksualnych ta negocjacja jest niezbędna, one “wypychają” te ramy klasycznych związków (zachęcamy do lektury artykułu A jak aseksualność, czyli inne podejście do bliskości). Tym bardziej osoby frayseksualne i ich partnerzy stoją przed sporym wyzwaniem, aby stworzyć satysfakcjonującą relację na wypracowanych przez siebie zasadach.
Zdarza się tak, że osoby o różnych orientacjach i tożsamościach zjawiają się w gabinetach terapeutycznych ponieważ ich otoczenie nie rozumie lub nie akceptuje ich wyborów, stylu życia. Często właśnie z powodu tego, że kulturowo jesteśmy “zaprogramowani” monogamicznie, a związki nie wychodzą - np. właśnie z powodu rozwijającej się tożsamości seksualnej czy odkrywania orientacji - dana osoba zaczyna zadawać sobie pytania, co jest z nią nie tak i co ma robić dalej.
Przyglądanie się i analizowanie własnej tożsamości seksualnej i zachowań przez pryzmat społecznych oczekiwań może być wyzwaniem. Zwłaszcza, że niejako domyślnie “ustawiani” jesteśmy wszyscy jako osoby heteroseksualne i z zasady uprawiające seks. Aseksualność i właśnie frayseksualność mocno wymyka takim ramom, więc zanim ktokolwiek w pełni pozna i zrozumie swoje preferencje, co go podnieca i w jakie relacje chce wchodzić, musi się sobie “poprzyglądać” i – jak w przypadku osoby frayseksualnej - często po drodze wiele odrzucić - np. kulturowe uwarunkowania i oczekiwania.
Dlatego też mówienie o aseksualności i jej spektrach, takich jak frayseksualność czy demiseksualność jest potrzebne, aby osoby, które wymykają się heteronormatywnej seksualności mogły mieć punkt odniesienia i nie czuły się wyizolowane. Dobrze jest również spróbować spojrzeć na seksualność poza paradygmatem, że seks jest nam niezbędny do życia i wszyscy go powinniśmy uprawiać. Wiadomo, że ma rolę prokreacyjną i to istotny kawałek przetrwania gatunku, jednak nie dla każdego jest tak samo ważny. To pierwszy krok do zrozumienia (a)seksualnej różnorodności.