Gdy wnuczek się masturbuje
Ej stary, mam do ciebie sprawę – zagaduje mnie kolega z pracy, wychowawca (oboje pracujemy w domu dziecka, ja jako psycholog) - Z Krzysiem jest problem. Wczoraj wyszedł na korytarz i krzyknął, że jest pedałem. A jak kiedyś wszedłem do niego do pokoju, to się ze Staszkiem po fiutach dotykali. Stary, to nie jest normalne, no nie? Jest ewidentnie przerażony. Tak samo jak przerażona była dyrektorka Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii, gdzie nasza podopieczna zaczęła „patrzeć tak inaczej, tak z pożądaniem” na koleżankę z pokoju. Nawet mnie wezwali, bym przyjechał i postawił ową podopieczną do pionu. Zarówno koledze-wychowawcy, jak i pani dyrektor z MOS-u, zasugerowałem, by – mówiąc wprost – włączyli na luz.
Zależy co, zależy gdzie, zależy jak
Z masturbacją, podobnie jak z innymi zachowaniami seksualnymi, jest jak z bronią. Można jej używać w słusznym celu, np. broniąc swoich bliskich i swojego mienia. Ale niektórzy używają jej z intencją zrobienia komuś krzywdy. Podobnie sprawa ma się z masturbacją. Bywa używana w różnych celach i na różnych etapach życia.
Skupmy się może zatem na pierwszym przypadku. Dziesięcioletni Krzyś, zamknięty w czterech ścianach swojego pokoju, pokazuje swoje genitalia koledze z pokoju, Staszkowi. Chłopcy są w tym samym wieku. Z informacji pozyskanych od wychowawców wynika, że wzajemna edukacja odbywa się za obopólną zgodą. W ich pokoju, nie w przestrzeni publicznej. Nie dochodzi do uszczerbku zdrowia ani jednego, ani drugiego chłopca.
Co w takiej sytuacji wychowawca/rodzic/babcia/dziadek powinien powiedzieć dziecku? Co najwyżej tyle, by nie używał określenia „pedał”, bo to obraźliwe określenie.
Kiedy mówimy o normie seksuologicznej? Właśnie wtedy, gdy spełniane są następujące kryteria: zachowanie seksualne odbywa się za wzajemną zgodą (jeśli jest to aktywność co najmniej dwójki osób), osoby te znajdują się na tym samym poziomie rozwoju, ich aktywność jest dobrowolna i nie prowadzi do uszczerbku na zdrowiu. Do tej normy dochodzą też konwenanse społeczne, które nie pozwalają pewnych zachowań intymnych przejawiać publicznie. Pamiętać też należy o tym, że to, co na pewnych etapach rozwoju jest jak najbardziej adekwatne, na innych etapach rozwoju wykracza poza normę. Gdyby wspomniani, dziesięcioletni chłopcy, poznawali swoją seksualność nie poprzez pokazywanie genitaliów, lecz poprzez standardowy stosunek seksualny, należałoby stwierdzić, że – używając eufemizmu – chłopcy za szybko dojrzewają. Z drugiej strony, jeśli trzydziestoletni mężczyzna dotykałby się przy ludziach po penisie w taki sposób, jak robią to np. dwuletni chłopcy, to również oznaczałoby znaczące odejście od normy.
Masturbacja niejedno ma imię!
Do dziś, choć wiedza o seksualności poszła do przodu, niektórzy sądzą, że rozwój seksualny zaczyna się wraz z dojrzewaniem. A przecież rozwój seksualny zaczyna się już w okresie prenatalnym, kiedy kształtują się narządy płciowe. Dziecko, które ukończyło pierwszy rok życia, bez większych trudności może skojarzyć, że dotykanie miejsc intymnych sprawia mu przyjemność. Będzie więc w tych miejscach chętnie się dotykało. To również jest masturbacja, choć przebiega nieco inaczej niż ta, o której pospolicie myślimy, zarówno w kontekście masturbacji chłopięcej, jak i dziewczęcej. Jak powinniśmy reagować, gdy widzimy, że nasze dziecko czy wnuk ochoczo łapie się za siusiaka, a wnuczka wsadza sobie palce do pochwy?
Przede wszystkim – zadbać o higienę. To my, dorośli, powinniśmy zadbać o to, by tak małe dziecko miało czyste rączki, gdy dotyka się w „tych” okolicach. I to w sumie tyle. Reszta należy już do dziecka. Na pewno nie należy dziecka karcić, zawstydzać czy w inny sposób sugerować, że dotykanie się w okolicach intymnych jest „fe!”. Dziecko ma prawo nie tylko odczuwać przyjemność z dotykania swojego ciała, ale również za sprawą dotyku to ciało poznawać. Tabuizowanie seksualności dziecka może niestety sprawić, że i w przyszłości – już jako człowiek dorosły – będzie miał problemy w sferze seksu. Może odczuwać lęk i wstyd, nieświadomy tego, skąd takie reakcje się wywodzą. Jeśli to nie jest dla wszystkich oczywiste, należy podkreślić, że w żaden sposób dorosły nie ma prawa „pomagać” dziecku, tj. dotykając jego miejsc intymnych. Nawet wtedy, gdy dziecku sprawia to subiektywną przyjemność. Dziecko jeszcze nie jest świadome konsekwencji molestowania seksualnego. Za to my, dorośli, mamy obowiązek wiedzieć o tym, że takie zachowanie to właśnie… molestowanie. Nadużycie seksualne. Przestępstwo.
A skoro już o masturbacji mowa…
… To może pora zburzyć pewien stereotyp mówiący o tym, że jest to zachowanie niedojrzałe, zarezerwowane tylko dla dzieci i młodzieży. Nie, nie tylko.
Wzajemna masturbacja może być ciekawym urozmaiceniem pożycia dorosłych w każdym wieku, także tych srebrnowłosych. Ba, jeszcze ciekawsze może być oglądanie ukochanej osoby, która się przed nami masturbuje. Scenariuszy dotyczących wzajemnych zabaw w łóżku jest naprawdę sporo, a nic przecież tak nie demoluje sfery seksu jak rutyna.
Masturbacja i wzajemna masturbacja mogą być ciekawą alternatywną dla osób starszych, które z różnych powodów nie mogą uprawiać tego najbardziej powszechnego, genitalnego seksu.
Przyczyny mogą być bardzo różne. Najbardziej znany problem jest wtedy, gdy mężczyzna z racji problemów zdrowotnych, nie może korzystać z viagry. To oczywiście tylko jeden z wielu przykładów, gdy niemożliwy jest seks w ujęciu najbardziej pospolitym. A, wbrew pozorom, to wcale nie wyklucza innych form cielesnej rozkoszy!
Wracając zaś do masturbacji dzieci, powinniśmy pamiętać o jeszcze kilku niuansach. Po pierwsze, czy masturbacja jest związana z odkrywaniem własnego ciała i uzyskiwaniem przyjemności. Jeśli tak, to w porządku. O problemach może zaś świadczyć sytuacja, gdy dziecko masturbuje się na przykład po to, by łatwiej zasnąć. Albo wtedy, gdy chce rozładować napięcie o innym – niż seksualnym – podłożu. Wniosek? Chyba oczywisty truizm: interesujmy się naszymi pociechami i problemami, które ich trapią. Przede wszystkim zaś, powtórzmy raz jeszcze: DZIECIĘCEJ MASTURBACJI NIE NALEŻY DEMONIZOWAĆ.